Expat vs migrant- kolonialne spojrzenie i język kształtujący rzeczywistość
Na Instagramie często widuję osoby, które same nazywają siebie expatami, mieszkając za granicą, a jednocześnie te same osoby w rozmowie czy opisach innych ludzi (nie-Europejczyków) używają słowa „imigrant”. Na tzw. Zachodzie często mówi się: „Jestem expatem w Maroku/Egipcie/Tajlandii”. Tymczasem osoba z Afryki, Azji czy Ameryki Łacińskiej, która mieszka w Paryżu, Londynie czy Berlinie, nazywana jest po prostu imigrantem, migrantem lub emigrantem (jak sami wiecie, różne określenia są różnie używane- samodzielnie możecie doczytać kiedy). A przecież w obu przypadkach chodzi o to samo: ktoś mieszka w innym kraju niż ten, w którym się urodził. Różnica nie tkwi w definicji, lecz w tym, kto ma przywilej brzmieć „międzynarodowo”, a kto zostaje sprowadzony do „obcego”. Expat brzmi prestiżowo, profesjonalnie, nowocześnie. Imigrant w mediach i dyskursie publicznym często kojarzy się z biedą, problemem, zagrożeniem, z „tym, który nie pasuje”. To nie przypadek. To język, który odzwierciedla hierarc...